Cieplutko, cieplusieńko...

Cześć!
Jako, że pierwszy śnieg za oknem jest to czas przyodziać zimowe obuwie i to właśnie o nim chciałabym dzisiaj z Wami podyskutować. A dlaczego? A dlatego, że buty które towarzyszą mi niezmiennie od 4 lat są bardzo kontrowersyjne. Jedni z Was je kochają a drudzy nienawidzą. A mowa tutaj oczywiście o Emu.


Jak wyżej wspomniałam - ludzie w kwestii tych butów dzielą się na dwie skrajne grupy. Nie spotkałam się jeszcze z opinią pośrednią, a dlaczego to nie wiem. Ale zacznijmy od tego co i jak i dlaczego. Buty, a właściwie śniegowce Emu Australia są takie sławne zw względu na wełnę merynosów, która ma za zadanie grzać jak jest super zimno, ale też chłodzić jak jest super gorąco. Ja swoje stopy oraz fundusze oddałam na Emu, oryginalne Emu jakieś 3 lata temu. Wtedy też kupiłam swoją pierwszą parę a był to ten sam model co tutaj tylko wyższe i w kolorze szarym (Wallaby Lo Grey). Niestety nie mogę Wam ich pokazać, bo nie ma ich już ze mną. Trzy zimy obleciałam bez problemów, ale w tym roku postanowiłam, że czas na nowe. Tym razem wybór padł na Wallaby Mini Black.




No więc, dlaczego Emu? Jak mówiłam wełna merynosów grzeje i po prostu jest cieplutko w stopy, a to w zimie najważniejsze, bo od stóp przecież ciągnie! Tak właśnie mówi moja babcia, od zawsze na zawsze. Wybór padł na te buty również ze względu na rozmiar mojej stopy i mój wzrost. Jako, że mam 150cm to w kozakach wyglądam jak pajac. Naprawdę. Jeżeli zaś chodzi o innego rodzaju buty np, trapery to jakoś nie lubię. Po prostu nie są dla mnie. A biorąc pod uwagę rozmiar buta to u mnie jest moi drodzy 35/36 (a, Vansy mam 34,5 so you know), tak więc jeżeli chodzi o Emu to elegancko łapię się na dziecięce a wraz z dziecięcymi idzie mniejsza cena. 


No właśnie - CENA! Niestety oryginalne Emu Australia to wydatek nie mały i zdaję sobie sprawę, że nie każdego po prostu na nie stać. Chociaż osobiście uważam, że są takie buty na które lepiej wydać niż chodzić w podróbkach. Tak jest właśnie z Emu - tanie odpowiedniki lubią się odkształcać przez to ludzie postrzegają te buty jako najbrzydsze na świecie, a tak nie jest. Ja w moich poprzednich chodziłam trzy lata i nic się nie stało. But cały czas miał swój kształt, nawet jak na ostatku zaszły solą i przemokły (z mojej własnej głupoty) to z kształtem nic się nie stało. No, ale do rzeczy Chmielova. Ja za te oto czarne cudeńka dałam 216zł z rabatem na stronie Eastend.pl . Polecam gorąco ten sklep online! W poniedziałek zamówiłam, a w środę już były. W moim przypadku 216zł to mało, jak na Emu oczywiście. Z tego co wiem to ceny Emu Australia wahają się od 250zł do ok 700zł, także wiecie kupa kasy. Ja mam to szczęście i polecam każdej z Was mającej małe stopy - KUPUJCIE DZIECIĘCE BUTY! Nie ma się co wstydzić, trzeba się cieszyć i korzystać! ;) I tym właśnie akcentem kończę dziś wpis o butach jakże kontrowersyjnych. 


A Wy jakie macie zdanie? Czekam na Wasze opinie. 
Buziaki, Chmielova!
***
Bądź na bieżąco z Chmielovą!

16 komentarzy:

  1. Nie miałam nigdy wcześniej tych butów, ale słyszałam o nich wiele dobrego :)
    m-artyna.blogspot.com-KLIK!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kiedyś miałam emu, teraz myślę nad ponownym ich kupnem - czarne najlepsze, pasują do wszystkiego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, czarne najlepsze ;) Szre były spoko, ale czasem nie pasowały.

      Usuń
  3. Nie uważam, że są brzydkie :) Ale cena jest troszeczkę wysoka :D
    Poklikasz?
    http://aniapodlecka.blogspot.com/2015/11/i-am-back-dresslink.html

    OdpowiedzUsuń
  4. mi sie bardzo podobają te buty i zamierzam je kupić w tym roku!

    http://dalenadaily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham te buty i w sumie kupując ''tanie podróbki'' chodziłam w nich bez szwanku dwa lata, więc liczy się chyba tez podejście

    http://blekitnypamietnik.blogspot.com/2015/11/sweater-weather.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są przecież różne odpowiedniki, ja mówiąc o 'tanich podróbkach' mam w głowie te takie naprawdę liche, które nie trzymają się za długo. Z tego co wiem, to kiedyś Reserved miał coś na kształt Emu i ponoć były genialne - koleżanka miała i mi mówiła ;) Także wiesz, to wszystko zależy jaki jest ten odpowiednik.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Nigdy nie przepadałam za EMU, a to dlatego, że mam ogromne stopy (187 cm wzrostu robi swoje), więc w mich wyglądam równie pajacowato co Ty w kozakach :D (Swoją drogą, kozaków też nie cierpię)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi się podobają te buty> :D Są wygodne. :)
    http://julia-skorupka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. to zazdroszczę takiej małej stópki, ja przy niewiele większym wzroście mam niestety ciut większą i na dziecięce buty się nie łapię (na ubrania czasem tak). co do emu, to w sumie nie mam sprecyzowanej opinii, trochę się nad nimi zastanawiam, ale póki co jeszcze mnie nie stać na oryginały, a myślę, że akurat w ich kwestii jednak lepiej w nie zainwestować, bo podróbki nie zawsze się nadają do chodzenia. ale to może na przyszłą zimę. ;)
    pozdrawiam.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Emu - zimowy klasyk! A my polecamy się na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie raz zamówię, bo jak zamawiać buty to tylko u Was :)
      Gorąco pozdrawiam :)

      Usuń

:)

* Dziękuje za każdy komentarz
* Jeżeli chcesz ze mną nawiązać współpracę to zachęcam do napisania maila: chmielovaa@gmail.com
Copyright © 2014 Chmielova , Blogger