Październik dobiega końca i to nieubłaganie. Muszę przyznać, że był to dość intensywny miesiąc. Powrót na uczelnię oraz do pracy daje o sobie znać, ale wiecie że ja lubię taki tryb życia. Najważniejsze jednak jest to, że mimo większej ilości pracy dalej mam czas na dodawanie wpisów dwa razy w tygodniu i wiem, że to się już nie zmieni. No chyba, że na więcej wpisów tygodniowo. Dziś jednak przychodzę z kosmetycznym podsumowaniem października, bo myślę że to dobry moment na pokazanie Wam kilku produktów.
Zgodnie z głosowaniem na Instagramie dziś przychodzę do Was z zestawieniem ulubionych pomadek na jesień, które są na każdą kieszeń. Przygotowują ten wpis stwierdziłam, że bez sensu będzie jak pokażę Wam po raz kolejny pomadki marki MAC czy Kat Von D. Tym razem mam dla Was pomadki, które bardzo lubię a których cena nie przekracza 40zł. Myślę, że to będzie strzał w dziesiątkę, bo jest wiele tanich pomadek, które zasługują na uwagę i które świetnie wpisują się w jesienne klimaty.
Brwi to dla mnie najważniejszy element w makijażu. Mówcie co chcecie, ale to właśnie one tworzą ramę naszej twarzy i nadają jej odpowiedni wyraz. Jednakże ich makijaż wcale nie jest taki prosty i
w moim przypadku osiągnięcie dobrego rysunku brwi zajęło dużo czasu, wiele nerwów oraz wiele wpadek. Ale nic na próżno! Aktualnie jestem w stanie sama przed sobą powiedzieć, że moje wypracowane (choć dalej nieidealne) brwi są dobre i czuje się w nich naprawdę dobrze. Dlatego też nadszedł czas by podzielić się z Wami moją techniką rysunku brwi.
Ten kto śledzi moje Instastories to wie, że w poniedziałek otrzymałam paczkę powitalną od
Sigmy. Każda z Was, która interesuje się tematem beauty zapewne wie kim jest ta marka i nie muszę jej przedstawiać, ale zrobię to dla tych z Was, które być może nie wiedzą.
Marka Sigma powstała w roku 2009 w USA i głównie słynną z pędzli, które są rewelacyjnej jakości. Aktualnie sama marka tworzy nie tylko pędzle, ale także akcesoria do pielęgnacji ich. Jakby tego było mało to tworzą również kosmetyki kolorowe, które również są na wysokim poziomie.
I tak się złożyło, że sporą część tych dobroci otrzymałam dwa dni temu i dziś chciałabym Wam pokazać je z bliska i opowiedzieć Wam dlaczego wpadły w moje ręce.
Czas na kolejny wpis z serii #akcjapielęgnacja. Bardzo dawno temu przy okazji ulubieńców wspominałam Wam o maseczce, która okazała się być strzałem w dziesiątkę kiedy nie mam ochoty na siedzenie dodatkowych 20 minut po kąpieli. Wtedy uznałam, że mała wzmianka o tym produkcie będzie wystarczająca jako, że miałam tylko jego próbkę. Ku mojemu zaskoczeniu w perfumerii Sephora pojawiła się wersja travel tego produktu i myślę, że to właśnie ten czas by przybliżyć Wam produkt marki Clinique, czyli maseczka na noc z serii Moisture Surge.
Jeżeli miałybyście się określić jakie trzy kosmetyki zabieracie ze sobą na bezludną wyspę, to co by to było? Na co byście postawiły? Jest to dla Was trudna kwestia czy może w ciemno wiecie co na pewno znalazłoby się w Waszych kosmetyczkach? Ja wiem z czym rozstać się nie potrafię i co u mnie jest na pierwszych trzech miejscach, dlatego dziś przychodzę do Was z moimi trzema kosmetykami bez których nie wyobrażam sobie życia.
Już za dwa dni rusza kolejna edycja promocji w Rossmannie. Która z Was już zaciera łapki na zakupy? Ja powiem Wam szczerze, że tak jak kiedyś szalałam na tej promocji tak teraz podchodzę do niej z dystansem i kupuję tylko to co mam sprawdzone. Dlatego też dziś przychodzę do Was z kosmetykami, które moim zdaniem, są godne uwagi.
O kosmetykach tej Pani jest w Polsce bardzo głośno i uważam, że nie bez powodu. Pomijając jakość tych kosmetyków są one wyjątkowe np. pod względem designu jej produktów. Dla mnie premiera kosmetyków Kat była szczególna, jako, że śledziłam jej osobę od wielu lat i podziwiałam za to co robi. Pamiętam jak dziś, siedziałam z tatą, oglądaliśmy razem LA Ink i co odcinek twierdziłam, że Kat jest niesamowita i chciałabym mieć tatuaż właśnie z jej ręki. Tatuażu od niej nie mam, ale mam trzy kosmetyki, które zasługują na uwagę. Tak, więc jeżeli jeszcze się nie skusiłyście na nic to być może przekonam Was do zakupu tychże kosmetyków ;)
Będąc w UK nie mogłam przejść obojętnie obok szafy marki L'Oreal, która tam oferuje nieco więcej produktów w przeciwieństwie do Polski. Jak wiecie kilka z nich przyleciało ze mną do Polski a wraz z nimi podkład, który oferuje pełne krycie bez obciążenia skóry a mowa tutaj o Infallible Total Cover. Testując go już ponad dwa tygodnie przyszedł czas na podzielenie się z Wami moją opinią, a nóż ktoś wybiera się do UK i planuje zakupy ;)